Wpatrywałam się w całe zajście ze stoickim spokojem. Nie raz widziałam na wojnie taki widok. Mięso wychodzące z rozerwanego ciała, nie było dla mnie aż tak przerażające. Widać, że Alagias bała się, że może mi coś zrobić. Zdawałem sobie sprawę, lecz wiele już przeszedłem w swoim życiu.
- Proszę, Letalis, uciekaj, bo mogę ci coś zrobić. - szepnęła błagalnie, gdy już skończyła się rozprawiać z jeleniem. W jednym oku błysnęły łzy, zaś drugie całe czerwone, łypało na mnie groźnie, wyrażając żądze krwi. Jednak trwałem wciąż w miejscu, wpatrując się w nią uważnie.
- Przepraszam. - zdążyła z siebie wydusić. W następnej chwili poczułem jak jej ostre pazury wbijają się w mój brzuch. Zjechała pazurami niżej, tak, że rozpruła mój brzuch. Z jej policzka spływały łzy, mówiące o tym, że jest jej przykro. Gdy podniosła drugą łapę, przyciągnąłem ją do siebie. Zamknąłem ją w niedźwiedzim uścisku.
Drugą łapę wbiła mi w plecy. Krew powoli brudziła moją i jej sierść, zaś niektóre krople swobodnie spadają na ziemię, aby wsiąknąć w glebę. Drugie oko zaczęło przybierać czerwoną barwę. Czułem, że niedługo nastąpi jej całkowita przemiana. Postanowiłem, że dopilnuję tego, aby nikomu, a przede wszystkim sobie nie zrobiła krzywdy.
Wadera zawyła głośno podwojonym głosem. Przekręciła lekko głową i wpatrywała się we mnie z szerokim uśmieszkiem. Chlasnęła mnie w twarzą, a ja poczułem jak krew spływa po moim policzku. Byłem przyzwyczajony do takiego cierpienia.
- Taki z ciebie twardziel. - zakpiła sobie ze mnie. Już chciała mi coś zrobić, gdy pisnęła z bólu. Położyłem jej łapę na skroni. Zacząłem wysysać z niej złą energię. Czułem jak każda komórka mojego ciała przepełnia się niewyobrażalnym bólem. Alagias patrzyła na mnie zamglonym wzrokiem. Udało mi się chociaż trochę pochłonąć jej ciemności. Upadłem bezwładnie na ziemię, tracąc przytomność.
Obudził, mnie krzyk wadery. Zobaczyłem, że stoi nade mną cała skąpana w mojej krwi. Otworzyłem oczy i jęknąłem cicho. Moja głowa nienaturalnie wykręcona w bok, zaczęła się prostować, zaś wyprute flaki, powracać na miejsce. Gdy już się zrekonstruowałem, wadera patrzyła na mnie w oszołomieniu.
- Spokojnie, już po wszystkim. - zapewniłem ją.
- Ale... Jak... To.. Się... Stało? - widać było szok w jej oczach.
- Posiadam zdolność regeneracji. Tylko nikomu o tym nie mów. Nikt nie może o tym wiedzieć.
- Dobrze. Ja przepraszam za to. - zaczęła szlochać. - Musiałam sprawić ci bólu.
- Ja i tak nic nie czuję. - oznajmiłem obojętnym tonem, chłodnym jak lód.
< Alagias? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!