Mijałem lasy, łąki, pola... Ale z kim? Oczywiście z Rénette. Zawyliśmy krótko.
- Fajnie, nie, Jason? - zapytała.
- Zaje*iście! - odpowiedziałem.
- To dobrze! - zawołała uśmiechając się. Dobiegliśmy do lasu, gdzie postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Napiliśmy się. Moje wyblakłe znaczenia na sierści znowu zrobiły się pełne blasku. Po chwili znów biegliśmy, aż zapuściliśmy się za daleko - na tereny ludzi. Weszliśmy na pole pełne zboża. Nagle zauważyłem traktor kierujący się prosto na mnie.
- Jason! - zawołała Rénette. Wskoczyła na mnie i poturlaliśmy się na dróżce między zbożem jeszcze metr. I kiedy skończyliśmy się turlać, Rén stała nade mną. Dotknęliśmy się nosami. Bardzo fajnie pachniała... tak jakoś... kwiatami.
- Używasz jakiś kwiatowych perfum? - zapytałem.
- Nie, przecież biegliśmy przez łąkę z kwiatami, też tak pachniesz. - odpowiedziała z uśmiechem.
- A, no tak...nie zauważyłem! - odpowiedziałem. Nagle traktor się zatrzymał i wysiadł z niego człowiek. Rén zeszła ze mnie.
- Nic wam nie jest, psy? - zapytał myśląc, że jesteśmy psami.
- *Bezczelność!* - pomyślałem i ustawiłem się do walki.
- Tylko spokojnie psi - nie dokończył. Miało być: ''Tylko spokojnie psie'', ale zauważył, że jesteśmy wilkami. Wyciągnął strzelbę i popatrzył przed siebie. Zauważył mur, który szybko zbudowałem. Biegliśmy, a on nas nie widział. Kiedy ten tłusty rolnik przeszedł przez mur, my już byliśmy za zakrętem.
- I jak Rén? - zapytałem.
- Zaje*iście! - powtórzyła po mnie. Pobiegliśmy za inną łąkę.
< Rénette? Dokończ xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!