- Jasne, chodźmy. - odpowiedziałem. Ruszyliśmy do alf. Rén zauważyła królika i złapała go.
- Rén? Pamiętaj! Zachowuj się spokojnie. Wiem, to stresujące, ale spróbuj zachować się normalnie, ok? - zapytałem.
- Ok! - powiedziała oblizując się po zjedzonym króliku. Teraz człapaliśmy. Chciało nam się pić...
- Ej, Rén, pójdziemy się napić do takiego jednego stawiku? - zapytałem z wywieszonym językiem.
- Tak. - odpowiedziała. Po chwili już napojeni biegliśmy do jaskini alf. Kiedy weszła do jaskini, ja zostałem na zewnątrz. Po 25 minutach wyszła. - Jason... Ja... Dołączyłam! -zawołała.
- To świetnie! - odpowiedziałem. Czułem coś do niej. Przytuliliśmy się. Jak fajnie, że dołączyła. Gustaw wychylił łeb. Popatrzył na mnie i uśmiechnęliśmy się. Gustaw wszedł z powrotem do jaskini. Rénette popatrzyła na mnie. Teraz był odpowiedni moment... poczułem, że nasze pyski są coraz bliżej...jeszcze chwila i...pocałowaliśmy się, po czym znowu popatrzyliśmy na siebie zaskoczeni. - Przepraszam. - szepnąłem. Rénette opuściła wzrok. Ja też to zrobiłem. Nagle nadleciał mój towarzysz - Cofferly.
Siedział mi na karku.
< Rénette? Sorka, że opo takie krótkie, ale musiałam wyjść z psem xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!