Jeleń smakował wyśmienicie. Nie wiem czy była to wina tego, że przez kilka dni nic nie jadłam... a z resztą nieważne. Wlekłam się za Pattonem, aż doszliśmy do wielkiego stawu.
- Witaj Pattonie. - Usłyszałam donośny głos za plecami.
-Witaj Gustawie. Ta oto wadera jest zainteresowana dołączeniem do watahy. Właśnie szliśmy do twojej jaskini.
Alfa tylko skinął na betę, a ten od razu oddalił się na bezpieczną odległość. Rozmawiali szeptem, ale pomimo to słyszałam co mówią. Najbardziej zabolało mnie to, gdy samiec stwierdził że "Już powinnam być martwa". Wiedziałam jednak, że chodziło mu o mój stan zdrowia... sama byłam zdziwiona, że jeszcze żyję .
- Dobrze moja droga... przedstaw się i powiedz coś o sobie. W główniej mierze skup się na historii.
- No więc... mam na imię Alagias, pochodzę z Kambodży. Dotarłam tutaj, ponieważ straciłam moją watahę. Myśliwi wybili prawie wszystkie wilki. Po około miesiącu tułaczki dotarłam tutaj. Moją pasją są biegi "ekstremalne". Nadaję się na goniącego lub tropicielkę ...
- Wystarczy. Od dziś jesteś członkiem Watahy Krwawego Wzgórza. Pattonie, masz coś zaplanowane?
- Nie.
- Więc proszę... oprowadź nową po terenach... a skoro lubi biegi, to może zrobicie sobie małe zawody? Zobaczyłbyś na co ją stać...
- Nie ma problemu. - wtrąciłam - Ale musiałabym jeszcze trochę odpocząć... potem mogę biegać.
Patton popatrzył na mnie, a potem na Gustawa. Byłam bardzo ciekawa, czy się zgodzi.
< Patton? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!