Nie wiedziałem , co mam odpowiedzieć ... patrzyłem sie w martwego zająca ze zdziwieniem w oczach . Nie zdziwiło mnie to , że coś upolowała ... tylko sam jej gest . To , ze chciało się jej biegać po krzakach w deszczu i błocie za jakimś marnym zającem ...
-Co jest Pop ? Nie lubisz zajęcy ?
-Co ..? Lubię lubię tylko ... się zamyśliłem .
-Aha . Upiec go ?
-Nie ... ty byłaś na polowaniu . Ja go upiekę .
Zając nie musiał zbyt długo być nad ogniem aby się upiec .
Zjedliśmy śniadanie ... nie było ono obfite ale ważne , że było . Poczekaliśmy jeszcze chwilkę aż deszcz przestał padać .
-Chciałabyś się przejść na spacer ?
-Ja... sama nie wiem ... a gdzie ?
-Nie wiem ... może do wiśniowego sadu .
-Nie jestem pewna .
-Wiesz ... nie chcę cię zmuszać . Równie dobrze możesz iść teraz do swojej jaskini a tam może kiedyś pójdziemy .
Wadera pomyślała chwilę po czym wstała i złapała mnie za łapę .
-Co ty robisz ?
-No chciałeś iść do tego sadu ... ja nie wiem gdzie to jest więc prowadź !
Jasne .
Wyruszyliśmy ; szliśmy przez mały zagajnik . Spoglądałem na drzewa z których opadły liście . Tak jak kończy się ich życie tak samo kończy się nasze ... Życie to jedno wielkie koło ..
-Hej Populis ! O czym myślisz , Daleko jeszcze ?
-Co ... myślałem o pogodzie a co do odległości to już nie daleko .
<Belive ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!