Halloween... Nie znoszę tego święta. Była noc, nie mogłem zasnąć, a więc wyszedłem z jaskini. Poczułem duży chłód, pomimo że już trochę się przyzwyczaiłem do klimatu Ameryki. Ruszyłem przed siebie, aż zaszedłem na polane gdzie panowała mgła.
Zobaczyłem spadający liść, który wpadł w kałużę. Podszedłem do tej kałuży i wyciągnąłem liść, który mocny powiew wiatru zwiał z mojej łapy. Zerknąłem w kałużę i zobaczyłem siebie lecz za chwile moja sylwetka ulotniła się się i zobaczyłem siebie przed przemianą, a następnie mojego ojca którego nienawidzę. Machnąłem łapą w tafle i wróciłem do jaskini, zastanawiając się kim tak na prawdę jestem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!