- Tatusiu! - krzyknęłam. Wilk tylko potrząsnął łbem, pochrapując dalej. Zirytowało mni to. Chciałam, żeby się obudził! Ugryzłam go w uchu. Podskoczył do góry z głośnym jękiem, wgapiając się we mnie.
- Czego chcesz? - zapytał sennym głosem, przecierając oczy łapą. Zaburczało mi w brzuchu.
- Jestem głodna. - pisknęłam. Basior westchnął ciężko. Zerknął na mnie, a potem na posłanie, na które patrzył z tęsknotą.
- Dobra, idę na polowanie. - oznajmił. - A ty zostań tu...
- Nie! Ja idę z tobą!
- Taravia. - jęknął błagalnie. Niestety na mnie to nie podziałało.
- Proszę... - zagruchałam słodko.
***
Kiedy udało nam się upolować marnego zająca, to był cud. Płoszyłam wszystko. Sarny, dziki.... A nawet bizony, na które nie polowaliśmy. Midas był bardzo zmęczony. Rzucił królika koło rozpalonego ogniska i opadł na posłanie.
- Upiecz go sobie. - polecił zamykając oczy. Stałam jak trusia.
- Nie wiem jak.
- Nauczysz się. - mruknął, podnosząc leniwie powiekę.
Skończyło się tym, że basior przygotował mi posiłek. Zjedliśmy go wspólnie. Cieszyłam się, że mam nowego tatusia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!