piątek, 28 listopada 2014

Od Aya Bones - Wataha Krwawego Wzgórza

Stanęłam przed terenami Watahy Krwawego Wzgórza, pomyślałam, że w niej mogę zacząć "nowe życie" które na pewno będzie ciekawsze od poprzedniego. Ściągnęłam z siebie poręczną torbę i rzuciłam na ziemię wyjmując z niej pyskiem ostatnią lodową buteleczkę z jagodowym sokiem. Butelka jest bardzo mała, cienka i nie ma otworu na przedostanie się do pysznego soku. Trzeba więc ją sokać, niczym zwykły cukierek. Zrobiłam szybki przeskok łapiąc ponownie torbę w pysk i ruszyłam.
- Praktycznie nie widoczna – powiedziałam sama do siebie rzucają wzrokiem na neonowe żarzące się znamienia na moim ciele, przez które byłam widoczna z naprawdę dużej odległości.
Pobiegłam w stronę największej jaskini, wiedząc że to właśnie ona należy do alfy. Weszłam w nią niczym do własnego domu i powiedziałam donośnym głosem.
- Emm, ja w sprawię watahy – zarzuciłam lekko grzywką
Parę minut później, miałam już załatwioną jaskinię. Teraz wystarczy ją znaleźć. Dostałam skrawek papieru na którym było narysowane te miejsce. Lecz było one nieco zamazane, co utrudniało mi odkrycie jego położenia. Ale nie ma sprawy, zaraz kogoś znajdę. Kto mi pomoże. Tylko… skończyły mi się ostatnie jagodowe kulki. Nazbieram ich trochę, a najwyżej potem znajdę ta jaskinię. W końcu, mam czas.
***
- Tak mało? – Zerknęłam na torbę w której było praktycznie 25 jagódek – Ugh… może wystarczy
Wyjęłam z torby pół butelki, które po wlaniu w je soki z nich, miały zostać złączone. Rozłożyłam je w równym rzędzie, a następnie szybko pobiegłam do najbliższego wodopoju, aby umyć w nich te owoce. Ostrożnie zanurzałam oddzielnie każdą z nich do wody i wyciągałam. Starając się zbytnio nie dotykać wody. Bo w końcu nie za bardzo za nią przepadałam… 
Zebrałam je wszystkie i pobiegłam w stronę butelek. Na miejscu czekała na mnie mała niespodzianka.
- Huh? – Warknęłam patrząc na młodego niedźwiadka który właśnie skończył rozgniatać moje lodowe pół kulki
Spojżał na mnie, a następnie wolnym krokiem zaczął się oddalać. Niby małe kulki, które za jednym machnięciem łapą mogłam naprawić, ale jednak cos wzbudziło we mnie tą złość. Opuściłam głowę tworząc lodowe „mini widły”, które wbiłam prosto w niedźwiedzia. Krew niewinnego zwierzęcia strzeliła prosto na mnie. Podbiegłam do jego martwego ciała, i chwyciłam w zęby widły.
- To też moje… - wyciągnęłam je
Szybko potem zza zarośli wyszedł wilk, który zapewnie poczuł zapach mięsa. Z początku chciałam go przegonić, lecz potem zapytałam.
-Chcesz mi pomóc? – Uśmiechnęłam się podnosząc głowę

< Ktosiu? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!