Pewnego ranka wybrałam się na ośnieżoną łąkę. Lubiłam tu przychodzić. Nagle zobaczyłam jakiegoś kwiatka. Zdziwiłam się, ponieważ jest jest zima i kwiaty nie powinny rosnąć o tej porze roku. Podeszłam do niego. Pachniał dziwnie, a czerwony pyłek osadzał mi się na nosie. Patrzyłam się chwile na roślinę, a później odeszłam. Błogo spędziłam resztę dnia. Wieczorem poszłam do domu. Zmrok nastał szybciej, niż się spodziewałam i nie zdążyłam wrócić do jaskini. Było już ciemno. Znajdowałam się już blisko i nagle usłyszałam dźwięki tnącego ostrza, w bardzo wysokiej tonacji. Poczułam wielki ból i straciłam przytomność. Myślałam, że to koniec, lecz ku mojemu zdziwieniu, otworzyłam oczy.
Było ciągle ciemno. Pobiegłam do jaskini, w której od razu zapaliłam ogień. Dotknęłam swojej łapy. Była lodowata. Spojrzałam w tafle wody w pobliskiej kałuży i zobaczyłam bliznę, której nie było. Blizna przecinała całą klatkę piersiową. Nie czułam się tak jak zwykle. Czułam smutek, nieszczęście. Przyłożyłam łapę do miejsca, gdzie znajduje się serce. Nie czułam go. I wtedy zrozumiałam, że nie mam już serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!