Musiałam zbudować królestwo lodu. Tak pan mi kazał. Zrobię to, a on za to przekaże mi część swojej wielkiej, potężnej i niepowtarzalnej mocy, więc na prawdę warto.
- Mamo, idę na długi spacer. - Poinformowałam matkę, wychodząc.
- Dobrze. - Odpowiedziała, a ja pobiegłam do tundry. Był to wielki, iglasty i ośnieżony las z ogromnymi, pustymi stepami i przepięknymi wzgórzami. Był to teren, który nie należał do terytorium naszej watahy. Praktycznie kilka wilków wiedziało o tym miejscu.
- Piękne miejsce! - Zawołałam, wspinając się na wielką górę. W końcu dotarłam na szczyt. Nic nie musiałam przenosić. Śnieg i lód same wydobywały się spod moich lat. Po kilku godzinach lodowe królestwo dla mojego pana było wreszcie gotowe!
Moje łapy aż mnie piekły - tak się nad tym napracowałam! Weszłam do środka pałacu, aby móc podziwiać swoje dzieło również od wewnątrz.
- Pięknie. - powiedziałam sama do siebie, chwaląc swoją robotę.
Nagle zobaczyłam Gold i coś [chciałabym wiedzieć co] przemieniło nas w ludzi. Nic nie mówiłam, szłam dlaje przed siebie, po schodach. Nagle ona zaczęła śpiewać, a ja z nią.
Dowiedziałam się, że to ja sprowadziłam zimę. Byłam na siebie zła. Nie! Byłam zła po prostu na wszystko! Z tej złości przypadkowo trafiłam ją lodową falą prosto w serce, a to tajemnicze coś znów zmieniło nas w wilki.
- Gold! - krzyknęłam, a ona upadła na lodową podłogę. Siadłam przy niej, a ona otworzyła oczy. Zamiast łez z moich oczy kapały kryształki lodu.
- Gold! Wstawaj! - krzyknęłam. Wywlokłam ją z pałacu, założyłam na swój grzbiet i zaniosłam do jaskini rodziców. Usłyszałam głos jej mamy i taty.
- Tundra! - Rozległ się głos. Nie obejrzałam się. Ona płakała, a tata ją przytulił. Szłam dalej. Musiałam to robić, żeby nikogo nie skrzywdzić. Wróciłam do zamku i zamknęłam się na cztery spusty. W pewnym momencie przez okno zobaczyłam zwiadowców, którzy zmierzali do mojego zamku... Pewnie mnie szukali. Przypomniałam sobie obietnicę, którą złożyłam trochę czasu temu przed moim panem.
- Niech nie wie nikt, nie zdradzaj nic, żadnych uczuć od teraz tak masz żyć, bez słów, bez snów, nie dać się łzom! - Szeptałam cały czas. Zniknęłam w oknie. Wiedziałam, że muszę wypełnić obietnicę, a także swoje przeznaczenie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!