Niedawno zostałem ojcem wspaniałego szczeniaka. Haru No Senshi był pełen energii, wciąż chciał się bawić, gadał jak najęty. Ginewra powiedziała, że z wiekiem się uspokoi. Niedawno okazało się, że ma fatalną orientację w terenie, ale to już inna historia. Chociaż w sumie, mamy czas... Josei zaprosiła go do wspólnej zabawy w jej jaskini. Powiedziała mu dokładnie jak tam trafić. Pytałem go, czy nie będzie miał jakiś problemów.
- Tato, spokojnie, poradzę sobie. Dojdę tam raz dwa. - Usłyszałem w odpowiedzi.
No, coś długie było to raz dwa, skoro musiałem go potem szukać przez prawie godzinę. Zawędrował w dymiące góry. To było z jednej strony śmieszne, ale z drugiej ja i Selene bardzo się o niego martwiliśmy.
Od tamtej pory cały czas na wszelkie przechadzki wychodzę z nim. I właśnie ostatnio na chwilę mi zniknął... Spanikowany, nawoływałem go. Po chwili usłyszałem głos Senshi'ego:
- Spójrz w górę, tatusiu.
Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy nad sobą zauważyłem mojego syna, który trzepotał skrzydłami. Śmiał się. Nie wiem, czy z mojej miny, czy był po prostu rozbawiony...?
***
Ostatnio zagłębiłem się w tą tajemnicę. No bo ani Ayoko, ani mój ojciec, ani Selene, ani ja... Po prostu nikt w naszej rodzinie nigdy nie miał skrzydeł. Więc skąd Haru je ma?
Pewnego razu właśnie o tym myślałem, gdy natknąłem się na swoją partnerkę.
- O, Hill, cześć. - Powiedziała. - Co u ciebie?
- Rozmyślam... - Uśmiechnąłem się.
- O czym?
- Zauważyłaś, że nasz synek ma pewną specyficzną cechę, której nie posiada nikt z naszych rodzinnych kręgów?
- Mówisz o skrzydłach? - Zapytała.
- Tak. Wiesz może, po kim mógł je odziedziczyć?
< Selene? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!