Do jaskini wkroczyły dobrze znana mi Forever, oraz ruda, skrzydlata wilczyca, która była mi obca. Miała ranę postrzałową na jednym ze skrzydeł oraz sporo zadrapań.
- Witajcie. Co się stało? - Zapytałam.
- Myśliwy. - Odpowiedziała ruda wadera.
- Zaraz zajmiemy się tą raną, ale najpierw powiedz mi, jak masz na imię? - Zapytałam.
- Texsa. - Rzekła wadera.
- Dobrze, że je pamiętasz. To oznacza, że szok nie jest zbyt duży. Chodź do tego pokoju.
Wilczyca podążyła za mną. W gabinecie zabandażowałam jej skrzydło i oczyściłam wszystkie zadrapania z kurzu i pyłu.
- Dziękuję. - Powiedziała, stając na łapy po środkach przeciwbólowych.
- Mam jeszcze jedną sprawę. - Rzekłam, nim wyszła z gabinetu.
- Jaką?
- Może chcesz dołączyć do naszej watahy?
< Texsa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!