środa, 26 listopada 2014

Od Brigitte - Szczenięce życie

Pierwsze promienie słońca delikatnie musnęły moją twarz. Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Przewróciłam się na drugi bok, a podczas tej czynności, spadłam z posłania, które znajdowało się na podeście z brzozowego drewna. 
 - Co robisz, Ryan? - Spytałam, spoglądając na brata. Siedział na swoim posłaniu i pisał coś na kawałku skóry białego kozła, którego tata upolował podczas ostatniej wyprawy.
 - Piszę piosenkę. - Odparł Ryan.
 - O czym? - Zapytałam.
 - O życiu w watasze. O lesie, wodospadach, wilkach... O wszystkim co nas tutaj otacza.
 - Ile już masz? - Spytałam, siadając obok niego i zaglądając mu przez ramię.
 - Dwie zwrotki i pół refrenu. - Odparł. Nagle poczułam czyjś oddech na swoim karku. Carai siedziała obok mnie, wsłuchując się w naszą rozmowę.
 - Carai, Ryan, Brigitte, śniadanie! - Zawołała mama z drugiego pomieszczenia. Ja i Carai pognałyśmy do niej. Miałyśmy potem zamiar iść na wyprawę pozwiedzać okolicę. Ciekawiło mnie, czemu Ryan nie przychodził...


< Ryan, zaspokój moją ciekawość :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!