Ayoko, patrzyła na mnie uważnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, ani wywnioskować z jej na wpół przestraszonej, a na wpół ucieszonej miny. Wyglądała jak mieszanka uczuć zatopiona w jednej twarzy. Podszedłem do niej jak to miałem w zwyczaju i przycisnąłem wargi do jej policzka, zostawiając na nim przelotnego całusa.
- Cześć, kochanie. Co tam? Wyglądasz na dosyć... zmieszaną. - stwierdziłem. Wilczyca posłała mi spojrzenie spod swoich powiek, unosząc je powolutku do góry. Piękne oczy ukazały mi sie w całej okazałości. Te niezwykłe tęczówki, wyglądające jak tęcza.
- Tak i nie. Nie wiem jak mam to ci powiedzieć. - zaczęła niepewnie. Zbliżyłem się do niej. Podparłem jej podbródek na mojej łapie, unosząc go do góry, aby spojrzała wprost w moje oczy. Chciałem ponownie zatopić się w głębi jej oczu.
- Powiedz mi o co chodzi. - mruknąłem, wypuszczając powietrze ulatujące między słowami na jej pyszczek. Ayoko rozluźniła się nieco. Wziąłem łapę z jej podbródka.
- No więc... Będziemy rodzicami. - wypaliła szybko, świdrując mnie oczami. Oczekiwała mojej reakcji. Uniosłem kąciki ust lekko do góry.
- Wiem.
- Ale jaak? - zapytała lekko zszokowana. Dotknąłem łapą jej brzucha. Wiedziałem, że tam rozwijały się nowe życia.
- Brzuch nie rośnie z dnia na dzień. - zaśmiałem się. Wadera parsknęła śmiechem.
- A ja tak się bałam twojej reakcji. - wyrzuciła z siebie. - Ale ty o tym wiedziałem, a ja nie? - zapytała sama siebie. Potrząsne głowa. - Czasami nie tylko faceci nie myslą.
- Ej... - burknąłem. - Chodź! Chodź gdzieś zabrać. - szepnąłem.
***
Trzymałem łapę Ayoko, w żelaznym uścisku, lecz jednocześnie starałem się być delikatny. Nigdy nie byłbym w stanie wyrządzić jej jakieś krzywdy. Bardzo kochałem wilczycę i nie zamierzałem być dla niej postacią, przez którą została skrzywdzona.
Wzgórze, za którym kryła się wioska było wspaniała. Mieszkający tam ludzie! Tak ludzie. Pomogli mi kiedy zostałem ranny podczas polowania, o czym nigdy nie udało mi się wspomnieć Ayoko. Wokół ogniska stało kilka wigwamów. Twarz partnerki była przerażona.
- Oszalałeś? - wyrzuciła z siebie. Uśmiechnąłem się lekko, na co wadera zdziwiła się lekko.
- Nie...
- Percy. - szepnęła. Zobaczyłem, że w naszą stronę idzie czerwonoskóry człowiek. Czarne włosy miał zaplecione w dwa warkocze. Uśmiechnął się lekko.
- Wiedziałem, że wrócisz... - zwrócił się do mnie, kucając kilka metrów dalej.
- Nie bój się... - rzekłem, patrząc na skuloną za mną Ayoko.
< Ayoko? :3 Co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!