Obudził mnie huk. Otworzyłam senne oczy i skierowałam je w stronę, z której dobiegł odgłos. Karo oddychał ciężko. W oczach widziałam strach. Wyciągnęłam łapę, pod wpływem ruchu skulił się.
- Zostaw mnie... - szepnął. Słyszałam jak głos mu drżał.
- Karo, co się stało? - zapytałam delikatnie. Partner warknął na mnie. Przestraszyłam się nie na żarty.
- Odejdź! - krzyknął. - To nie moja wina...
W kącikach oczu poczułam łzy, domagające uwolnienia ich. Przymykałam powieki, aby łzy nie wydostały się na zewnątrz. Bardzo dziwnie się czułam. Mój ukochany zawsze mnie wspierał...
- Mamo... - usłyszałam zaspany głos Megan. Wyjrzała z drugiego pokoju. - Coś się stało?
- Nie. - rzekłam cicho. Zerknęłam na Karo. Obserwował mnie uważnie. Postanowiłam zająć się nim później. Odprowadziłam córkę do pokoju.
- Karo... - zaczęłam cicho.
- Czego chcesz? - zapytał chłodno. Przekrwione oczy wyglądały ponuro i złowieszczo.
- Chcę po prostu wiedzieć co się stało. - mówiłam cicho, pozwalając ulatywać łzom. Karo wstał.
- Przepraszam... Miałem koszmar. Porozmawiamy o nim jutro. - rzekł. Wyszedł bez słowa.
Postanowiłam iść za nim. Wiedziałam, że nie życzyłby sobie tego. Zatrzymał się na polanie, nieopodal wodnego serca. Spoglądał w dal.
- Karo... - usłyszałam znajomy głos, należący do Shelby. Wyszła z cienia. Basior uśmiechnął się.
- Witaj, co robisz o tej porze tutaj? - zapytał.
- Nie mogłam spać. - odparła, patrząc na mojego partnera.- A ty?
- Ten sam powód... - westchnął. Zawiał wiatr, który przyniósł mi jego zapach. Ten znajomy i taki bliski. - Zrządzenie losu. - dodał.
- Jesteś jakiś smutny. - stwierdziła wadera. Karo skinął głową.
- Mam wszystkiego dosyć. - szepnął tak, że ledwo go usłyszałam. Brązowa wadera patrzyła uważnie na mojego partnera. Złapała go za łapę i pociągnęła na środek polany.
- Co robisz? - zapytał zdezorientowany basior, na co wilczyca posłała mu słodki uśmiech. Ukłucie zazdrości.
- Zatańczymy. - rzekła to i zaczęła wirować niczym bączek. Basior rozluźnił się nieco i sam zaczął tańczyć, śmiejąc się beztrosko. Tak zachowywał się przy mnie.
- Karo... Chciałam ci coś powiedzieć. - rzekła zdyszana.
- A co?
- Kocham cię. - szepnęła. W jej oczach dostrzegłam błysk. Dla mnie było tego za wiele. Pobiegłam do jaskini, gdzie zwinęłam się w kłębek, zmęczona przez płacz.
***
Do jaski wszedł Karo. Nie spałam, ale udawałam. Cały czas myślałam o tym co mogło się tam zdarzyć.
Położył się koło mnie. Miłe ciepło od jego ciała pomogło mi się zrelaksować. Położył głowę na mojej szyi.
- Kocham cię i tylko ciebie, Laeti. - szepnął, myśląc, że śpię.
- Ja też. - powiedziałam.
Po kilku minutach poczułam na szyi jego płytki oddech. Spał. Spod moich powiek popłynęły łzy szczęścia.
- Dziękuje. - szepnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!