Obudził mnie ten ból. Znowu. Ach, o co tu biega? Gustaw spał niczym kamień na drugim boku. Moja łapa powędrowała na mój brzuch. Wyczułam tam coś.
- Jasna cholera, co to jest? - Spytałam cichutko samą siebie, byle żeby alfa odpoczywał przed kolejnym pracowitym dniem. Wstałam z legowiska i przeszłam do drugiej części jaskini, gdzie badałam wilki. Przeprowadziłam krótkie testy. Sen alfy jest mniej ważny od tego czegoś, czego się właśnie dowiedziałam. Uradowana wskoczyłam prosto na niego.
- Na wszystkich świętych! Ginewro! - Zawołał donośnie.
- Gustawie, to ważne! - Powiedziałam.
- Zatem słucham.
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie... Ale będziemy mieć dwoje szczeniąt! Samca i samiczkę! - Krzyknęłam.
Mój partner uśmiechnął się, będąc w lekkim szoku. Pocałował mnie czule.
- Kocham cię. - Szepnął.
- Ja ciebie też. - Odszepnęłam i zsunęłam się z niego na posłanie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Podniósł pysk i pocałował mnie delikatnie w policzek. Ostrożnie dotknął mojego brzucha.
- A ja myślałem, że znowu przytyłaś, łasuchu. - Zaśmiał się. W odpowiedzi, dostał lekko w głowę. Zaczęliśmy się śmiać i przytuliliśmy się do siebie jeszcze mocniej. Tak objęci zasnęliśmy, a śniły nam się hasające po łące rodzeństwo, które miało wkrótce przyjść na świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!