Szłam przez las, głośno przy tym stąpając i mówiąc do siebie. Nagle stanęłam i położyłam uszy po sobie. Ktoś tam, w oddali, siedział, podziwiając urocze i rozbawione ptaki o różnym ubarwieniu i rozmiarze.
Była to wadera. Cicho do niej podeszłam i dosiadłam się.
- Jesteś tu nowa? - Spytałam.
- Tak jakby... - Odpowiedziała. - A ty?
- Też. - Rzekłam. - Jak się tu czujesz?
- Dziwnie...
- To znaczy? - Spytałam obserwując uważnie młodą ziębę, która podfrunęła blisko nas.
< Lauren, dokończ. >
Nieeeee!!!!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Twoje też dodałam.
Usuń