Stojąc na swoim szczycie, który nazywał się Szary Powrót [po angielsku Grey Back], wpatrywałem się w latające nad moim łbem sokoły.
- Tear... - Westchnąłem, przypominając sobie, jak bardzo kochała te ptaki. Taki stary wilk jak ja, posiadający od dawna dorosłą dwójkę dzieci oraz wnuki, nigdy już nie znajdzie miłości. A nawet jeśli, to będzie to ktoś z pewnością młodszy od Gustawa. Tak być nie może, to wbrew prawą natury, nie mogę sobie na to pozwolić. Nigdy już nie stworzę prawdziwej rodziny, nigdy nie zaznam pełni szczęścia. Kolejna z wielu łez spłynęła mi nieśmiało po policzku. Wilki na zabawie z pewnością się dobrze bawiły, jednak mój świat nie należał do ich wszechświata.
Odcięty od rzeczywistości, skryty w mroku szarej góry, wpatrywałem się w ptaki. Były takie szczęśliwe, kiedy wspólnie pikowały w dół, tworząc powiew, muskający moją sierść. To była harmonia. Ich ruchy, prędkość, finezja, spokój... To można zobaczyć tylko tu, w Dymiących Górach. Uniemożliwiłem dostęp do tego widoku wielu wilkom, szczególnie tym, które w kółko pytały mnie niegdyś o wizje na temat ich miłości. Wszystkie pary mogły tu przychodzić, samotne wilki już niekoniecznie.
Nagle w moją melancholię wkroczyła Lessa. Po krótkiej rozmowie, lekko zmarszczyłem brwi. Westchnąłem.
- Lepiej idź sama. - Powiedziałem. - Nie idź tam z kimś takim jak ja. Jest mnóstwo wolnych basiorów, a ja jestem już na to za stary.
- Nikt nie jest za stary na dobrą zabawę. - Stwierdziła.
- Ale nie każdy do niej dorósł. - Spojrzałem na ziemię. - Mogę ci potowarzyszyć, ale nie licz, że będę z tobą tańczył. To na prawdę nie jest dla mnie, ale ponieważ jesteś dla mnie jak druga córka, nie mogę ci odmówić. - Rzekłem.
< Lessa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!