Dotknąłem ramienia Tsume i skinąłem głową na pusty kąt jaskini. Pozostawiliśmy resztę wilków wtajemniczonych, by sobie podyskutowały.
- Nie muszą wiedzieć wszystkiego. - Powiedziałem chłodno. - Szczerze, myślałem, że będziesz wiedział więcej, niż ja. Miecz przeznaczenia jest na szczęście dobrze strzeżony, ale kiedyś się o nim dowie. Mam nadzieję, że strażnicy są dobrze przygotowani. Kły oraz pazury będą mieć znaczenie w walce jedynie w dzień, jak zapewne wiesz, demony wówczas słabną.
- Tak, ale... - Mówił, lecz mu przerwałem.
- To nie koniec. W tego typu sytuacjach, nie sprzeciwiaj się, choćby nie wiem co, od tego może zależeć twoje życie, ale nie tylko twoje. To gra, w której każdy nieprzemyślany ruch może spowodować katastrofę. Prócz tego, radziłbym ci nie używać wobec innych wilków sarkazmu, jeżeli sytuacja jest tak poważna.
- A mogę o coś spytać?
- Słucham.
- Skąd wiedziałeś o tym wszystkim, o Amerium i całej tej sytuacji.
- Znam tą dziewczynkę. Przez swoje 139 lat życia wiele widziałem, ona też mi nie umknęła. Wiem, w jaki sposób z nią walczyć.
- Jak?
- Zachowując zdrowy rozsądek. Odbijemy Geralt'a, ale jeżeli sam tam pójdziesz, zginiesz niechybną śmiercią, lub gorzej. Ktoś z watahy będzie musiał cię ratować i twój honor ucierpi jeszcze bardziej. Lili też uratujemy.
- W jaki sposób? - Spytał.
- Ty też nie musisz wiedzieć wszystkiego. - Odpowiedziałem i zamieniłem się w mgłę, by nie mógł mnie dojrzeć. W ciemnym kącie jaskini zamieniłem się w kruka i szybko wyleciałem. Zacząłem lecieć po śladach Patton'a, który pobiegł sprawdzić gdzie mieści się siedziba dziewczynki. Kiedy byłem już poza terenami, zmieniłem postać na swoją. I właśnie wtedy wypatrzyłem Patton'a, on natomiast mnie.
- Melduj. - Powiedziałem, kiedy stanęliśmy naprzeciw siebie.
- Znajduje się w swojej siedzibie. Wraz z nią są Lili i Geralt z Rivi. Wadera jest więziona w jaskini, nieopodal jej domu.
- Idziesz tam ze mną. - Rzekłem. - Gdyby coś się stało, opowiesz o tym moim dzieciom.
Ruszyłem pewnie przed dom dziewczynki, Patton stał na tyłach domu, ja podszedłem od frontu. Zawyłem przeciągle i zauważyłem Letresio, która stanęła w drzwiach z lekkim niepokojem patrząc na mnie.
- Gustaw? - Zapytała wychodząc i stając w pozycji bojowej.
- *Pamiętała.* - Zaśmiałem się w myślach. Zamieniłem się w czarne światło, a ona dzięki temu nie mogła mnie dojrzeć. Za jej plecami zmieniłem postać na swoją, nie wykonując żadnego dźwięku. Nawet nie wiedziała, kiedy spory skrawek jej ciała znalazł się w moich zębach. Nic nie czuła, zatem spokojnie wyszedłem zza jej pleców i stanąłem przed nią. Posłałem kulę ognia na jej dom. Ta obróciła się i już po chwili jej siedziba stała w płomieniach. Spojrzała na mnie z nienawiścią.
- Amerium. - Powiedziałem. W tym czasie Patton...
< Patton, co robiłeś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!