Zastanowiłam się przez chwilę.
-Myślę, że to niezły pomysł.- przyznałam i uśmiechnęłam się.- To widzimy się o której?
-Jak to ,,widzimy się"? Przecież mieszkamy w jednej jaskini?- zdziwił się Brad. Uśmiechnęłam się konspiracyjnie.
-Mam zamiar zniknąć, żeby zrobić ci niespodziankę.- powiedziałam z błyskiem w oku. Brad zaśmiał się.
-Dobrze. Widzimy się o wpół do szóstej.- powiedział. Cmoknęłam go w policzek i pobiegłam się przygotować do lasu. Dużo łatwiej myślało mi się w zaciszu, więc stwierdziłam, że to był dobry wybór. Idąc przez las szukałam weny na stworzenie czegoś nowego. W końcu wymyśliłam. Po kilku, może trzech godzinach stworzyłam coś pięknego. Była to sukienka uszyta z granatowego jedwabiu. Sięgała mi do kolan, miała rozbudowane plecy, rozkloszowaną spódnicę oraz tiulową halkę, a dekolt w kształcie litery V wykończony paciorkami. Rękawy kończyły się nieco poniżej łokci, a całość idealnie kontrastowała ze śniegiem. Moją grzywę, którą zapuszczałam od dłuższego czasu spięłam w piękny kok przeplatany granatową wstążką z wyszywanymi drobnymi gwiazdkami. Poczekałam, aż wybije piętnaście po piątej i wróciłam pod jaskinię. Byłam na czas.
<Brad?Jak ty się ubrałeś ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!