Zastanowiłem się chwilę w milczeniu, po czym odparłem krótko:
- No dobrze.
- To co, idziemy? - zapytała moja matka.
- Jasne. - odparł Bandit i zwrócił się do Lauren. - Dzięki za jego dopilnowanie.
- Nie ma za co. - odrzekła wadera uśmiechając się lekko.
Po tej krótkiej wymianie zdań wyszliśmy i zaczęliśmy kierować się w stronę jaskini. Właśnie, gdy przechodziliśmy koło Wodnego Serca, zauważyłem, iż w odległości paru metrów od nas idzie któryś z członków watahy. Zatrzymałem się i zacząłem rozglądać za drogą ucieczki. Niestety, zobaczyła to Ys, która odrazu powiedziała:
- Nie bój się, z tego, co widzę to tylko Kimara.
Spojrzałem na nią z wyraźną niechęcią.
- Oh, wiem, że dla ciebie nie ważne kto to jest, ale, iż ten ktoś jest obcy, ale nie możesz teraz zachować się jak tchórz i uciec. - przekonywała.
Te słowa pomogły. Zacząłem powoli zmierzać w kierunku nieznajomej.
<Kimara, kontynuuj, proszę.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!