Szukałam, szukałam, szukałam. Ani śladu. Co się jej stało? Czemu jej nie ma? Zamyślona szukałam Valixy już któryś dzień. Wpadłam na cztery wilki. Pierwsze spotkanie było w Kanionie Zaplątania.
- Co tu robisz? - Spytał demoniczny głos, ukrywający się za skałą.
- Szukam Valixy, Bloody Wolf. - Oznajmiłam. - Wiesz gdzie jest?
Wadera chyba lekko się zdziwiła.
- Więc nie tylko ja zauważyłam jej zniknięcie. - Westchnęła.
- Ja i ty, Breg też. Tyle. Dzięki. Pa. - Powiedziałam i wyszłam z kanionu, unikając spotkania z waderą. Następnie ruszyłam do Lasu Czarnego Rumaka, gdzie zdębiałam. Zobaczyłam zwykłego wilka. Wyszczerzyłam kły.
- Oliwia, to ja George. - Powiedział wilk.
- Tak, a świnie latają. - Warknęłam. Po pewnym czasie obsypał mnie przekonującymi argumentami. - Widziałeś Vali? - Spytałam.
- Nie. - Odpowiedział i wszedł w krzaki.
Następny był Patton, niedaleko lasu, blisko Rzeki Condos.
- Hej! - Krzyknął z oddali, a po kilku sekundach - był już obok.
- Cześć. - Odpowiedziałam. - Widziałeś Valixy?
- Właśnie jej szukam. - Odparł wilk i zniknął mi sprzed oczu. Spuściłam łeb i wpadłam wreszcie na jej partnera.
- Breg! - Krzyknęłam.
< Breg, w wolnej chwili dokończ ;-) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!