- Szkoda. - Westchnęłam.
- Może kiedyś się zmieni. - Powiedział Kazan.
- Nie wiem. - Mówiłam.
- A może pójdziemy do niego? - Spytał.
- Pewnie. - Odpowiedziałam.
Poszliśmy do jaskini Lauren, ale nie zastaliśmy tam Aleksandra. Postanowiliśmy na niego poczekać, kiedy przyszedł, podeszli do niego najpierw jego rodzice, potem Angeal i Alestria, potem my. Złożyliśmy mu życzenia i wróciliśmy na zabawę. Co chwila zaglądałam do wejścia, czy nie nadchodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!