niedziela, 23 lutego 2014

Od Breg'a - Nowy dzień...

   Szykowała się niezła impreza, ja jednak postanowiłem się nie przebierać. Nigdy nie mam pomysłu w kogo mógłbym się wcielić, więc - wcielę się w siebie. Z takim oto postanowieniem obudziłem się, ale nie zastałem u swego boku Valixy.
 - Valixy? - Spytałem zdziwiony. Nie było jej. Lekko zdenerwowany, postanowiłem wstać i sprawdzić, gdzie jest moja partnerka. Szukałem, najpierw niedaleko jaskini, potem w Lesie Czarnego Rumaka, udałem się w Dymiące Góry i w wiele innych miejsc, gdzie Valixy lubiła przebywać. Zacząłem się na prawdę martwić, pot spływał mi po sierści, oczy wodziły nerwowo po całym terenie. W końcu spotkałem Patton'a.
 - *Może on wie?* - Pomyślałem.
 - Cześć Patton! - Zagadnąłem, podchodząc szybko do stojącego wilka. 
 - Witaj Breg, co cię do mnie sprowadza? - Zapytał.
 - Valixy zniknęła. - Powiedziałem.
 - To silna wadera, nie bój się. Może być albo u Hadesa, może poszła na jakąś wyprawę, nic ci nie mówiąc. Podobno jakiś najstarszy wilk umiera, może ona musi przy nim czuwać, by otrzymać tytuł najstarszego wilka z tamtej epoki? Możliwości jest dużo, nie łam się! - Powiedział.
 - Dziękuję Patt, myślałem, że ktoś ją porwał. - Rzekłem. Westchnął.
 - Kiedyś coś takiego się wydarzy. - Powiedział.
 - Skąd wiesz? - Zapytałem zdziwiony. Nie rozumiałem tego.
 - Swoje się wie. - Rzekł tajemniczo. - Kiedy tylko się pojawi, nie spuszczaj jej z oczu. Skrzydlaty wilk będzie próbował pokrzyżować wam szyki i zniszczyć całe wasze szczęście.
   Szybko odbiegł w las, widocznie nie mogłem nic więcej wiedzieć... Mocno zaniepokojony wróciłem do jaskini. Wciąż miałem zamiar iść na tą imprezę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!