- Mamo! - Zawołałam po raz kolejny i próbując jeszcze do niej podejść, przewróciłam się na wilgotną ziemię. Łapy wciąż były zbyt słabe, abym mogła chodzić.
Przez trzy dni i trzy noce wyłam rozpaczliwie, nawołując rodziców, którzy, jak się później okazało, opuścili mnie bez pożegnania. Nie chcieli mnie.
Wtedy, moje wołanie usłyszał jakiś wilk i rzucił się do biegu. Był biały, wielki i łagodny. Wychował mnie na dobrą podróżniczkę. Kiedy dorosłam, pożegnałam się z nim i opuściłem Yellowstone, ruszając na tereny tej watahy. Ale skąd miałam wiedzieć, że na nie wchodzę?
Drogę zagrodził mi jakiś wilk w pozycji obronnej. Usłyszałam warczenie.
< Kto chętny dokończyć? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!