UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Wiadomość od Sil'a trochę mnie zaniepokoiła, aczkolwiek postanowiłem ruszyć dalej w poszukiwaniu wyjścia na górę. Nie uśmiechało mi się zostawać na niższym, nieznanym poziomie. Natrafiłem na dwa korytarze, więc pierwszym moim zadaniem było wybranie jednego z nich. Moja ryzykancka dusza stwierdziła, że lepszy będzie ten, którego wejście jest zagrodzone taśmami bezpieczeństwa i widnieje nad nim napis ''Do not enter''.
- Nareszcie coś dla mnie. - Mruknąłem i usunąłem taśmy za pomocą jednej kuli ognia. Mój wzrok powędrował na nic dobrego nie wróżącą tabliczkę, natomiast kroki skierowały się w głąb korytarza. Szedłem powoli, uważnie rozglądając się na wszystkie strony. Kafelki były tu zimniejsze, niż w innych pomieszczeniach, a ściany były bardzo zniszczone, pokryte grzybem. Wilgoć dostała się nawet w tak sterylne pomieszczenia, jak te, które należały do tego dziwnego... laboratorium, kompleksu? Cokolwiek to było, nie miałem póki co ochoty na opuszczanie tego miejsca.
Miałem nadzieję, że znajdę coś ciekawego w magazynie, do którego prawdopodobnie zmierzałem. Korytarz miał kilka rozgałęzień, ja wybrałem to, które do niego prowadziło, gdyż przed zobaczeniem pozostałych części, wolałem wyposażyć się w jakąś broń. Ludzie tworzyli tu dziwne, mechaniczne rzeczy, jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Właśnie z tego względu postanowiłem uważnie rozejrzeć się za jakąś nową bronią, która pomogłaby mi te rzeczy niszczyć. Magazyn, do którego rzeczywiście prowadziło rozgałęzienie, był pełen pustych skrzynek. Każda z nich miała specjalną etykietkę, na której pisało jaka może być maksymalna waga transportowanego towaru oraz jaki to towar. Jeździłem palcem po każdej etykietce, aż znalazłem skrzynię, w której rzekomo miały znajdować się rewolwery. Broń palna nie była najgorszym pomysłem, więc bez zastanowienia otworzyłem skrzynkę. Był tam jeden, bardzo ozdobnie wykonany rewolwer oraz naboje i kilka innych, zepsutych pistoletów. Zgarnąłem naboje oraz rewolwer, załadowałem i ruszyłem dalej z dwiema broniami. Moja kosa jeszcze nie miała okazji porządnie powalczyć i chyba prędko się taka nie nadarzy, ze względu na mój nowy nabytek.
- *Znalazłem nową broń. Nie obrazisz się, jeśli ją sobie wezmę?* - Wysłałem telepatyczną wiadomość do Silence'a, który nie odzywał się od czasu ostatniej rozmowy. Prawdopodobne był zajęty.
- *Nie ma problemu.* - Usłyszałem. - *Wybacz, ale muszę kończyć.*
- *Oczywiście, powodzenia* - Odparłem. To wszystko wydawało się być coraz bardziej podejrzane, ale to przecież Silence, o niego nie trzeba się martwić. Nieważne w co się wpakuje, zawsze jakoś z tego wyjdzie.
Zastanawiałem się, dlaczego znalazłem ten pistolet w tak dziwnym miejscu, jak ten budynek. To miejsce skrywało jeszcze mnóstwo tajemnic, było tyle do odkrycia. Jednak wiedziałem, że może być mały problem, jeśli chodzi o boty...
Wróciłem się w wszedłem w kolejne i ostatnie rozgałęzienie pierwszego korytarza - trzecie było zakończone kolejnym takim samym magazynem, więc pozostało jedynie środkowe. Korytarz był całkowicie pusty i ciągnął się bardzo długo, a na jego końcu znalazłem... wyjście. Drabina, a nad nią klapa, ewidentnie prowadząca na górę. Wspiąłem się i otworzyłem klapę zębami, po czym wyszedłem na powierzchnię... wprost przed robota, strzelającego pociskami. Był odwrócony do mnie plecami. Wykorzystałem to i przekoziołkowałem do otwartego pokoju, który znajdował się tuż obok dziury, przez którą dostałem się na górę. Na szczęście, znalazłem tam informacje na temat tego ustrojstwa, z którym zapewne przyjdzie mi się zmierzyć.
Robot strzelał takimi samymi pociskami, jakie wykorzystywało się w CKM. Strzelał nimi ze specjalnego działa, które było umieszczone na korpusie. Jednak to nie stanowiło zbytniego zagrożenia, porównując to, czego potem się dowiedziałem. W każdym z ramion bota była umieszczona albo rakietnica, albo granatnik. Obie te bronie siały niesamowity mord, a co dopiero takie, wyposażone w jakieś bajery, w dodatku obsługiwane przez inteligentną i myślącą maszynę! Aby dezaktywować robota należało rozbić jakąś szybkę i wcisnąć znajdujący się pod nią, zielony przycisk, który doprowadzi do autodestrukcji urządzenia. Problem w tym, że część z informacją, gdzie dokładnie znajduje się ten przycisk, była nadpalona. Nie dało się już tego przeczytać.
Nagle ogarnął mnie strach, gdyż usłyszałem odgłos ładowanej broni. Robot znajdował się dokładnie za moimi plecami i był gotów wystrzelić całą serię pocisków. W chwili, kiedy pierwsze śmignęły w moją stronę, byłem już poza pomieszczeniem, w którym znalazłem informacje o robocie. Wybiegłem na korytarz, gdzie lepiej będzie mi się walczyło. Robot z łoskotem podążył za mną, wciąż strzelając. Skutecznie omijałem pociski, choć niektóre muskały moją sierść. Traciłem włosy lub skórę, czasem pocisk powodował również krwawienie. Żadnym jednak we mnie nie strzelił. Byłem zmuszony obiec całego robota, aby odnaleźć guzik.
- Cholera, jest dobrze ukryty. - Zakląłem, kiedy udało mi się obiec maszynę. W tym samym momencie robot stwierdził, że lepiej będzie użyć... rakietnicy! Tak, czemu nie! Przecież tylko rozwali całą bazę! Chyba nie jest jednak tak inteligentny, jakim się wydawał i jakim opisali go na tamtej instrukcji... Zaczął strzelać z rakietnicy jakby ze zwykłego pistoletu. Częstotliwość wysyłania w przestrzeń kolejnych pocisków była doprawdy imponująca. Ciężko było mi unikać pocisków. Walka trwała już kilkadziesiąt dobrych minut, a ja nadal krążyłem wokół przeciwnika, próbując zlokalizować przycisk. Wiedziałem, że inaczej go nie zniszczę. Mały guzik był moją jedyną nadzieją.
Z drugiego ramienia robota wysunął się nagle granatnik. Bot bez zawahania zaczął z niego napierdalać granatami. Początkowo ich unikałem, chowając się za różnymi skrzyniami, które były rozrzucone na korytarzu, jednak w pewnym momencie stwierdziłem, że lepsze będzie ich odrzucanie. Strategia poskutkowała tym, że na robota powędrowało mnóstwo granatów, które z czasem zaczęły niszczyć jego pancerz. Wreszcie odparł mały, czarny kawałek metalu na szyi. Moje oczy w ułamku sekundy wypatrzyły szybkę, oraz migający, zielony przycisk. Wkurwiony bot postanowił przejść do bardzo dziwnego trybu. Zaczął się kręcić i strzelać wszędzie, gdzie popadnie. Po tak czasochłonnej walce, powoli zaczynał się najwyraźniej przegrzewać. Unikając rakiet, granatów i pocisków, dostałem się na jego głowę. Zawisnąłem przednimi łapami do przodu i szukałem szybki. Wyjąłem rewolwer i strzeliłem, a pocisk rozbił szybkę. Szybko wcisnąłem przycisk i pomknąłem za filar. Zostałem jednak trafiony przez kilka pocisków, na które nie zwróciłem zbytniej uwagi. Schowałem się za kolumną i po chwili usłyszałem wybuch. Oddychałem ciężko, obejrzałem rany. Dziesięć pocisków, tyle wchłonąłem. Dwa w udzie, jeden w przedniej łapie, kolejny przebił mi ucho, dwa tkwiły w grzbiecie, reszta w boku. Wyczerpany i obolały wyszedłem. Wtedy filar osunął się. Cały budynek zaczął się walić... wybuch był na tyle silny, aby zniszczyć fundamenty i doprowadzić tym samym do zniszczenia całego tego miejsca.
- *Uciekaj. Wiej!* - Wydarłem się w myślach i bez zastanowienia wybiłem szybę i wyskoczyłem przez okno, unikając sporego kawałka stropu, który się zawalił. Wysunąłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Patrzyłem z oddali na walący się budynek. Silence... Chyba nie zdążył.
Okrążyłem palącą się ruinę. Część budynku jeszcze stała, natomiast reszta wyglądała jak po wybuchu. Nigdzie nie było widać czarnego basiora. Tyle myśli przebiegło przez moją głowę. Co ja powiem alfom? Straciłem kogoś, kogo uważałem za przyjaciela. Doprowadziłem do jego śmierci...
Było tego zbyt wiele. Stanąłem przed zgliszczami i osunąłem się na kolana...
- Czyżbyś się o mnie martwił? - Zapytał głos zza moich pleców. Odwróciłem powoli głowę, a mój wzrok napotkał czarnego wilka.
- Sil, kurwa, nigdy nie cieszyłem się tak bardzo na twój widok... - Westchnąłem.
- Powiesz mi co się stało? - Zapytał. Przyjrzałem mu się... jego łapa.
- Najpierw opowiedz mi o tej łapie. - Rzekłem, wskazując na metalową kończynę.
< Silence? Niby całkiem op długość, ale i tak gniot ;-; meh >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!