Szłam w nieznaną mi stronę. Śnieg sypał, a zimny, porywisty wiatr co chwila uderzał mnie w pysk. Myślałam, że zaraz padnę i pożegnam się z tym światem. Lubiłam śnieg i ogółem zimę, ale to już była przesada. Co chwila burczało mi w żołądku. Chyba nie był to mój szczęśliwy dzień. Łapy powoli odmawiały mi posłuszeństwa. W pewnym momencie ujrzałam jakiegoś wilka, zapalił się we mnie promyk nadziei. Zaczęłam gnać w stronę zdziwionej postaci. Nie mogłam dokładnie zidentyfikować, czy to basior czy też wadera.
- Cześć, jestem Neko. - Powiedziałam szybko.
- Witaj, znajdujesz się na terenach Watahy Krwawego Wzgórza. - Oznajmił wilk. Ucieszyłam się, wataha to coś, czego potrzebowałam. Taka ekstrawertyczka jak ja nie poradziłaby sobie sama. Dalej nie wiedziałam z kim rozmawiam. Wiatr świstał mi w uszach, więc głos nieznajomego był dla mnie niewyraźny.
<Nieznajomy Wilku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!