Wiedziałam, że Vox był bardzo przywiązany zarówno do swojego brata, Populis'a, jak i do kuzyna Midas'a. Byli praktycznie nierozłączni. W jego oczach widziałam rozpacz i ból, ale przede wszystkim tęsknotę za bliskimi. W pełni rozumiałam jego słowa wypowiedziane przy eksplozji negatywnych emocji. Chciałam mu jakoś pomóc...
- Vox... - Przemówiłam, a echo rozniosło się po jaskini. - Ja wiem, że jest ci z tym ciężko. Wiem o tym, że ty i Midas zamieniliście się miejscami na tej wojnie. Wiem, że obarczasz się winą za ich śmierć, ale w tej sytuacji byłeś bezradny. Pamiętaj, że nie zawsze będziesz mógł mieć ciastko i je zjeść. Miałeś do pokonania przeciwników, którzy blokowali ci drogę. Nie zdążyłeś im pomóc, to twoja hipoteza. Mówisz, że ty powinieneś tutaj leżeć... Ale nie uważasz, że ktoś tam na górze czuwał nad tobą i uznał, że jeszcze masz jakąś misję do spełnienia na ziemi? - Powiedziałam. - A na zakończenie dodam, że nie wolno ci tak mówić. Bo nie wiem, co bym zrobiła gdyby ciebie zabrakło.
- Może masz rację. - Rzekł mój partner. Widać było, że już lekko ochłonął po swoim nagłym ''napadzie'' emocji. Kochałam go. Nie chciałam, żeby tak mówił, bo wiedziałam, że jego prośby i żale mogą zostać wysłuchane. Nie chciałam tego...
< Vox? Sorry, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!