Gdy się ocknęłam Karo już nie było przede mną. Nie chciałam go jak na razie szukać. Przypuszczałam, że potrzebuje samotności. Naprawdę nie rozumiałam już tego wszystkiego. Czasami naprawdę chciałam przestać go kochać, ale... nie mogłam. Teraz zaczynałam rozumieć sens słów, że można kochać za bardzo. Niegdyś było to dla śmieszne, ale teraz. Rozumiałem, że takie związki zabijają zakochanych w sobie, lecz z drugiej strony nie wyobrażałam sobie życia z kimś innym niż Karo. Nie chciałam go opuszczać. Zawsze powtarzano mi, że to to ja byłam ta silniejsza....
Cały czas chciałam powrotu tamtych czasów. Czasów dzieciństwa, gdy wszystko było takie proste. Kiedy czułam tą zazdrość o Karo. Kiedy miałam rodziców przy sobie. Kiedy miałam Witchitę i Selene. Kiedy rodzice Karo jeszcze żyli. To wszystko było takie wspaniałe. Z moich oczu popłynęły łzy.
Pamiętałam jak żegnałam moich rodziców, a potem siostrę. Naprawdę były to dla mnie duże ciosy prosto w serce. Najgorzej czułam się z poczuciem, że nie zdążyłam pożegnać się z moimi dziećmi: Blind, Megan i Hadesem. Tylko Claire do mnie wróciła, czy raczej teraz Shi. Nawet własnemu dziecku nie mogłam pomóc. Nikomu nie byłam w stanie pomóc, nawet sobie. Niszczyłam się sama od środka. Nie wiedziałam jak mogę sobie pomóc.
- No i proszę, kim ja jestem.... - powiedziałam do swojego odbicia w wodzie. - Jestem tylko słabym ogniwem, które szuka szczęścia na daremno i wspomina stare czasy, zamiast budować nowe...
Wierzyłam w sen tych słów, ale nie umiałam ich spełnić. Śmieszne. Prychnęłam pod nosem, przeklinając własną głupotę. Nie sądziłam, że jestem, aż tak słaba. Niby miałam wszystko co trzeba do szczęścia. Partnera, z którym jestem już od jakiegoś czasu, dziecko i wysokie stanowisko, a jednak wciąż miałam na głowie problemy. Gdy rozwiązały się jedne, tworzyły się drugie - jeszcze trudniejsze
Życie to życie.
< Karo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!