Zaczęło się.
Pierwszy oddech.
Skurcz.
Drugi oddech.
Słyszałam swój własny krzyk.
Uspokajający głos Ginewry.
Trzeci oddech.
Cichy pisk.
Czwarty oddech.
Spojrzałam na pierwsze szczenię.
Poprawić tylko końcówkę, czyli...
Piąty oddech.
Zauważyłam szczeniaka.
Siódmy oddech.
Ból ustąpił.
Ósmy oddech.
Patrzyłam na mojego syna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!