Wadera była naprawdę w porządku . Niestety zaczęły się zbierać czarne chmury . Musieliśmy szybko wracać do jaskini .
-Chodź . Zaraz się rozpada .
-Ale Pop ... Ja mieszkam spory kawałek stąd . Nawet jak wyruszę teraz i tak złapie mnie deszcz .
-Wiesz ... ja mieszkam niedaleko ... może chciałabyś ...
-Mogę wstąpić na chwilkę .
Szybko zeszliśmy z góry i zaczęliśmy kierować się w stronę mojej jaskini . Gdy już do niej doszliśmy schroniliśmy się w środku .Belive okazała się bardziej nieśmiała niż sądziłem . Usiadła w koncie z dala od ogniska .
-Powinnaś się ogrzać .
-Dziękuję ale tu jest dobrze . - Mówiąc to wadera cichutko kichnęła .
-Może chcesz coś zjeść ?
-Nie ... nie jestem głodna .
-Dobra . Gdybyś czegoś potrzebowała to daj mi znać .
Poszedłem do drugiego pokoju żeby coś przekąsić . Gdy wróciłem wilczyca siedziała przy palenisku .
-I co nie mogłaś się tu usadowić od razu ?
-Nie .
Deszcz padał aż do wieczora ... była to prawdziwa ulewa . Belive nie spieszyło się żeby opuścić miejsce przy ciepłym kominku ... i bardzo dobrze . Nie chciałem , żeby się przeziębiła . Nim się zorientowałem wadera usnęła ... przykryłem ją kocem a sam poszedłem do drugiego pokoju na posłanie . Byłem zmęczony ... bardzo chciałem spać .
<Believe ? Wyjdziesz w nocy czy poczekasz do rana ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!