Przechadzałem się po terenach i nagle wyczułem zapach Ysabeau. Niesiony tropem, dotarłem do miejsca, gdzie stała wraz z synem.
- Cześć. - Odparłem na jej przywitanie. - I jak tam?
- Ok. - Rzekła patrząc na swojego syna, który schował się przede mną.
- Nie bój się mnie. - Powiedziałem, ale chyba niezbyt go to przekonało. Musiał zrozumieć, że nie jestem groźny. Chciałem się do niego zbliżyć, bo uważałem, że to zbliży mnie również do wadery.
- Jest nieufny. - Stwierdziła Ys.
- Zauważyłem. - Odrzekłem. - Może przejdziemy się wszyscy na spacer?
Szczeniak niechętnie poszedł za nami, ale zauważyłem, że po krótkiej rozmowie bardziej się do mnie przekonywał.
< Aleksander lub Ysabeau, kto z was dokończy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!