Spojrzałam na Kazan'a z wdzięcznością.
- Dziękuję ci. - Rzekłam. - Gdybyś go nie spławił, pewnie już bym nie wytrzymała. Na prawdę wielkie dzięki.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się. - To cały Mortimer.
Od razu kiedy sobie poszedł, zapomnieliśmy o nim.
- Zawsze taki jest? - Spytałam z niedowierzaniem.
- Niestety... - Odparł. - Ja też kiedyś nie byłem jakimś wzorem do naśladowania.
- Wilki się zmieniają. - Powiedziałam.
< Kazan? Wybacz, weny brak... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!