Widziałem, co chciała powiedzieć. Na całe szczęście się powstrzymała - wtedy wybuchłbym śmiechem jak szalony.
Starałem się być poważny, jednak w chwili kiedy pewna wadera odwróciła moją uwagę od Carli, nie zdążyłem z pomocą. Już leżała... A nad nią basior, trzymający gałąź, o bardzo potężnych łapach i pazurach. Śmiał się jak szalony i to pozwoliło mi na jego unicestwienie. Jednak wciąż pozostawało pytanie; czy Carla żyje?
- Hej... - Szepnąłem jej do ucha, a ona lekko obróciła głowę. - Żyjesz?
< Carla? Jak tam? Zero weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!