Walczyłam na terenach watahy, z dala od głównej bitwy. Biegałam, zabijałam i walczyłam bez przerwy. Nagle rzucił się na mnie wielki, potężnie zbudowany, czarny jak smoła basior. Przycisnął mnie do ziemi łamiąc mi łapę. Zaklnełam słysząc trzask łamanej kości. Gdy na nią spojrzałam skrzywiłam się. Przebiła skórę i mocno wystawała. Spojrzałam na wilka, który znowu mnie zaatakował. Przewrócił mnie, i ugryzł w szyję. Wierzgałam tylnymi łapami orając mu brzuch, lecz na nic to mi się zdało. Jakoś zdołałam go zrzucić. Nawet nie zauważyłam kiedy rozorał mi boki tak, że widać było żebra pod rozszarpanymi mięśniami. Jęknełam z bólu gdy kolejnym machnięciem łapy rozszarpał mi skórę pod ślepiami. Nagle poczułam, że wchodzę w stan furii. Rzuciłam się na basiora odrywając mu łapę szczękami, i przecinając skórę, a pod nią mięśnie basiora. Wgryzłam mu się w tętnicę, pijąc krew. Poczułam że wracają mi siły, że zasklepia mi się rana na szyji, nawet rozszarpane mięśnie i złamana łapa były jak nowe. Zrozumiałam że wypiłam krew demona. Podeszłam do strumyka żeby zobaczyć jak wyglądam. Moja biała sierść zrobiła się czarna, a miejsca, które zniszczył mi basior zrosły się, lecz sierść przyjeła wygląd tych
Spojrzałam na siebie, myśląc czy przemieniłam się w demona. Po chwili odeszłam szukać kolejnych wrogów watahy.
- Co ty znowu zrobiłaś, Jez... - szepnełam do siebie, i pobiegłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!