Kolejna próba okazania Carli moich uczuć spełzła po niczym. To nie była ani zasługa Carli, ani nawet moja, tylko tych wypłoszów, którzy zaatakowali nas od tak znienacka, przerywając tę - według mnie - magiczną chwilę. Kiedy Carla rozprawiała się z wilkami, starałem się dotrzymać jej kroku i zabiłem jednego z nich, zadając mu kilka ciosów łapą, a następnie dobijając jednym ruchem mojej czerwonej katany. Potem, kiedy już było po wszystkim i kiedy wszystkie wilki nas otaczające były w pełni unicestwione, stanąłem za Carlą, a kiedy tylko obróciła głowę w moją stronę zebrałem się na odwagę, której przez cały czas mi brakowało, na to by powiedzieć to, co powiedziałem.
- Carla. - Zacząłem. - Nieważne co teraz się stanie, chcę żebyś coś wiedziała.
- Co? - Zapytała.
- Bo... ja... ja... ja cię kocham. - Wydusiłem z siebie słowa, które tak długo w sobie tłumiłem. Wiedziałem, że tym razem nic nam nie przeszkodzi, że to był odpowiedni moment by jej to wyznać.
< Carla, dokończ proszę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!