Byłam wstrząśnięta. Mały i niby bezbronny szczeniak miał już tak dobrze rozwinięte moce, prócz tego również osobowość. Spojrzałam na Kazan'a wzrokiem pełnym przerażenia.
- On jest niebezpieczny. - Stwierdziłam.
- Chyba trochę zmądrzał od czasów tamtego incydentu. Jest w końcu dorosłym wilkiem. - Odpowiedział Kazan.
- Oby. - Odparłam.
- Myślę, że kiedyś jakaś wadera go zmieni. - Zapewniał mnie, widząc moje najczarniejsze scenariusze w oczach.
- On w ogóle wierzy w miłość? - Spytałam.
- Chyba. - Odparł.
Spojrzałam w niebo i po chwili ciszy powiedziałam:
- Zmieńmy temat, ok?
< Kazan? Nic więcej nie wymyślę... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!