Mimo, iż powiedziałam to z pełną powagą nadal miałam ochotę na śmiech. Nie wiem czemu... ale i tak byłam szczęśliwa.
-Dobra. Nadal się osłaniamy.- powiedział. Miałam wielką ochotę odpowiedzieć coś w rodzaju ,,Tak jest kapitanie!", ale zrozumiawszy, że spoważniał powstrzymałam się od tego zabawnego komentarza. Kiedy wróciłam do walki przyłapałam się na tym, że zabijając jednego wilka śmiałam się, jak szalona. Nie było mi jednak do śmiechu kiedy stanął przede mną przeciwnik, którego nie mogłam pokonać. Tym razem on się śmiał i zadał mi bolesny cios w brzuch i uderzył grubą gałęzią w plecy. Oczy zasnuły mi się mgłą...
<Bolt?Wena powraca!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!