Noc była gwieździsta i bardzo ciepła.
- *Nie będę jej zatrzymywał* - Pomyślałem.
- Odprowadzić cię? - Spytałem i spuściłem wzrok. - Oświecę ci drogę.
Na moim grzbiecie rozpalił się ogień. Ysabeau odpowiedziała w końcu, bardzo cicho.
- Ok.
Zatem poszliśmy w stronę jej jaskini, w ciszy, wsłuchując się w rytmiczne pohukiwanie sowy.
- Mam wrażenie, że ona nas śledzi. - Powiedziałem.
- Nie, tamta była większa. - Odparła Ys.
- Serio?
- Tak. Nie zauważyłeś?
- Ślepy jestem... - Odpowiedziałem ze śmiechem, ona też się zaśmiała. Dalej szliśmy w ciszy, w końcu dotarliśmy do jej jaskini.
- Dobranoc. - Powiedziała Ys wchodząc do środka.
- Dobranoc. - Odparłem i ruszyłem w drogę powrotną. Rzadko zdarza mi się spać - lubię chodzić w nocy na Wiecznie Zimowy Szczyt i obserwować stamtąd gwiazdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!