Siedziałyśmy na plaży dnia i nocy.
- Mniej więcej jest OK, ale mogło by być lepiej. - odpowiedziałam -Zapewne słyszałaś, że Picallo, moja córka odeszła z watahy.
- Tak słyszałam. Musi być ci ciężko ..
- Tak. Większość moich dzieci po prostu odeszła, ale nadal liczę że wrócą . - spojrzałam w niebo - Ale już dobrze, nie zamęczam cię. Może mi opowiesz jakieś wspomnienie z pierwszych dniu watahy ? Przeważnie są takie magiczne ..
- Opowiem, jak opowiesz swoje - uśmiechnęłam się zachęcająco .
- Idąc przez skały,-zaczęłam - dziwnie się poczułam. Czułam że ktoś mnie śledzi. Zaczęłam biegnąć, ale cień skoczył na mnie. Starałam się bronić, ale on był niezwykle szybki.. Za szybki żeby cokolwiek zrobić . Cała obolała i poraniona stałam obok ... Może zgadniesz ? On jest popularny.
- hmm Patton ?
- Tak to on. Więc opowiadając dalej ... Sprawa zaczęła się wyjaśniać. Zaprowadził mnie do Ginewry, mojej siostry która doskonale opiekuje się rannymi. Uradowane swoim widokiem o mało się nie udusiliśmy się . Patton miał trochę wyrzuty sumienia, ale nie miał dlaczego, bo to był jego obowiązek by zaatakować wroga. Tak dwa dni leżałam koło jaskini Gustawa i Ginewry. Później poszłam na przywitanie się z Makką betą i do Pattona . Teraz ja, i on jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi- na koniec się zaśmiałam. - Mam nadzieję że cie nie zanudziłam .
- Nie,co ty miało się słuchało. - spojrzała mi w oczy.
- Ja teraz posłucham ciebie.
< Jez ? Pisząc opowiadanie prawie wylałam budyń na klawiaturę xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!