Ucieszyłem się, że Luxio mi się zwierzył. Czułem miłe ciepło w sercu. Zaufał mi. Uśmiechnąłem się do niego.
-Dzięki, Luxio.-powiedziałem.
-Za co?
-Za to, że mi się zwierzyłeś. Dla mnie wiele to znaczy.
Lux uśmiechnął się. Kiwnął łbem.
-Spoko. Ja tobie też.
Ruszyliśmy do swoich jaskiń. Odprowadziłem Luxi'a i poszedłem do swojej jaskini.
Whitney jak zwykle o tej porze spała. Dzieciaki obok Andrei zwinięte w kłębek. Van'a jeszcze nie było. Zapewne wyszedł na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!