Miejsce wyglądało przepięknie. Gwiazdy odbijały się w tafli jeziora. Dookoła latały świetliki. Pięknie.
Spojrzałam na Karo. Patrzył na mnie od dłuższej chwili. Odwrócił wzrok.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Po prostu ta atmosfera... była dla mnie zbyt romantyczna.
-Tak, pięknie tu.-kontynuowałam dialog.
Karo uśmiechnął się.
Znowu nastał niezręczna cisza. Słychać było kumkanie żab, śpiew sowy, która siedziała na wysokiej sośnie oraz cykanie świerszczy.
Karo porwał mnie w łapy. Przeraziłam się, ale w następnej chwili, wiedziałam, co usiłuje zrobić. Zaczęliśmy tańczyć. Nadepnęłam Karo na łapę.
-Przepraszam.-mruknęłam.
-Nie szkodzi. Skup się na muzyce.-powiedział. Zaśmiałam się.
-Muzyce?
-Tak, naturalnej muzyce. Zamknij oczy.
Uczyniłam to, o co poprosił. Wsłuchałam się w muzykę. Karo mnie prowadził. Łapy same wiedziały co mam robić.
-To działa.-zaśmiałam się.
-Laeti...-powiedział Karo. Otworzyłam oczy. W jego niebieskich oczach, mogłam się utonąć...
< Karo? Może teraz coś się uda? :) Proszę o dalszy ciąg >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!