Siedziałam sobie na jaskini. Nuciłam piosenkę. Patrzyłam na ptaki, krążące nad polaną, otaczającą moją jaskinię. Ćwierkały słodko.
Popatrzyłam w dal. Zobaczyłam male, brązowe coś. Szło w stronę jaskini. Laeti. Poczekałam na nią.
-Hej.-powiedziałam. Popatrzyła na mnie. W jej niebieskich oczu, nie widziałam tego błysku. Błysku radości.
-Coś się stało?-zapytałam. Laeti kiwnęła łbem. Zeskoczyłam z jaskini.
-Chodzi o Karo... Chciałam z tobą o tym wczoraj porozmawiać, ale byłaś zajęta.-powiedziała smutno. Przytuliłam siostrę. Rozpłakała się.
-Laeti, o co chodzi?-zapytałam szczerze zmartwiona. Siostra opowiedziała mi o spotkaniu z Karo, jak przebiegło i jak się skończyło.
-Nie pozwolił mi wyjawić moich uczuć do niego, a sam wyznał mi miłość.-mruknęła. Z jej pyka wciąż leciały łzy. Niebieskie i szkliste.
-Laeti, nie martw się. Myślę, że wszystko się ułoży.-powiedziałam.
Nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Laeti zawsze mnie pocieszała. To ja byłam tą słabą, a ona to silną. Jednak jak na ten czas, strony się zamieniły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!