Nie wiedziałam czy śnię, czy marzę. Zobaczyłam przed sobą Karo. Tak długo z nim nie rozmawiałam. unikał mnie, a teraz szedł w moją stronę. Dumny stanął przede mną. W kącikach oczu, poczułam napływające łzy. Rzuciłam mu się na szyję, co basiora zdziwiło. Objął mnie łapami. Utonęliśmy w pojednawczym uścisku. Odsunęłam się trochę od niego.
-Myślałam, że już nigdy nie będziesz chciał mnie spotkać i ze mną rozmawiać.-szepnęłam. Z oczu poczęły mi lecieć łzy. Szkliste i błyszczące spływały po policzku, gdzie w upadku, spotykały się z trawą, która wsiąkał mój ból. Karo uśmiechnął się smutno.
-Jak mogłaś tak pomyśleć...-pokręcił głową. Westchnął ciężko. -Byłem głupi... Przepraszam.
Kiedy usłyszałam te piękne słowo, wypowiedziane z jego ust, poczułam ciepło w sercu. Kojąco ulgę. Na twarzy zagościł uśmiech, pomieszany z łzami. Nie łzami rozpaczy. Nie łzami nieszczęścia... Z łzami radości.
< Karo? Wyznasz coś Laeti? W końcu już na to pora :-) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!