Byłam dorosła od kilku minut, a już chciałam być gdzie indziej.
Wyrwać się tam, gdzie mogę śpiewać.
Wyszłam poza tereny watahy.
Byłam już w mieście.
Nie było ludzi, bo spali a poza tym się ich nie bałam.
Zobaczyłam wóz i nie bałam się go.
Podjechał do mnie.
Otworzyły się drzwi i zobaczyłam psy.
Dużo psów.
Zaprosili mnie do środka, więc weszłam.
- A w ogóle, kto kieruje? - spytałam
- Nie wiadomo. Jakiś człek, czy ktoś. Mnie to nie obchodzi, ale obchodzi mnie to aby zdążyć na koncert w San Francisco. - Rzekł jakiś pies.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!