niedziela, 18 maja 2014

Od Sachy - Problem, czy nie?, część czwarta

- I se poszła. - powiedział pies z czerwoną obrożą. 
- Kontynuujmy próbę. - powiedziała najstarsza suczka. 
I znowu zaczęli śpiewać, ale czasem w śpiewaniu słychać było ciche szczenięce lub wycie. To zainteresowało Jazz'a. Nagle zza starej beczki wyłonił się mały szczeniak. Nie widział że został zauważony, bo śpiewał z zamkniętymi oczami. 
Jazz podszedł do niego i wziął go delikatnie w pysk, a następnie położył obok swojego zespołu. Potem znów zaczęli śpiewać. Mały na początku nie wiedział co zrobić, ale potem załapał, że oni chcą, żeby on z nimi śpiewał. 
Po próbie Jazz zapytał się szczeniaka, jak ma na imię. Odpowiedział, że na imię mu Miedziak. Dopowiedział, że ma przyjaciela - tu podszedł do beczki, zza której wyłonił się mały lis. 
- On ma na imię Todd. - powiedział Miedziak 
- Dobra, no to możemy się rozejść - powiedział Jazz i w tej chwili weszła Dixie. 
- Możecie mi wytłumaczyć co to wszystko ma znaczyć? - spytała. 
- Dajemy widzów do wspólnego śpiewania. - powiedział Jazz
- No po prostu dzieciak nam z nieba spadł. - powiedziała najstarsza suczka. 
- Jaki szczeniak? - spytała Dixie 
- No to do widzenia... - powiedział Miedziak, wycofując się. 
- O, ten szczeniak. - powiedział Jazz, wskazując na niego. 
- Mam wiedzieć, że ten smarkacz z przydeptanymi uszami zajął moje miejsce w zespole? - spytała Dixie 
- Tego nie powiedziałem, ale dobrze było usłyszeć tą szczeniacką świeżość, tak dla odmiany. - powiedział Jazz 
- Co to ma znaczyć?! - spytała 
- A ja wiem, co ty myślisz co ta ma znaczyć?! - powiedział Jazz 
- Nie wiem, co to ma znaczyć! - powiedziała Dixie 
- Sprawa zakończona! - powiedział Jazz
- Tak, zakończona! Odchodzę! - powiedziała i sobie wyszła. 
- Co?! - spytał Jazz.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!