Śmiałem się. Zobaczyłem, że Witchita jest lekko zawiedziona i smutna. Tylko ona odpadła z ich drużyny, więc widocznie to ją martwiło. Podszedłem do niej.
-Nie martw się.-powiedziałem. -Każdemu zdarza się przegrać, ale grunt to się nie poddawać.
Witchita podniosła na mnie swoje niebieskie oczy. Uśmiechnęła się. Skoczyła w moje łapy. Przytuliła łeb do mojej szyi.
-Dziękuje, wujku.-powiedziała. Uśmiechnąłem się do siebie. Cieszyłem się, że poprawiłem humor waderze.
Zgodnie z obietnicą odprowadziłem dzieci Kairy, pod jej jaskinię. Kaira podziękowała m grzecznie, a dzieciaki pożegnały mnie z uśmiechami na pyszczkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!