Spojrzałam na Ayato. Uśmiechnął się szeroko.
-To prawda?-zapytałam basiora. Czułam lekki uścisk w żołądku. Czułam się głupio, dowiadując się o tym ostatnia.
-Tak.
-Wspaniale.-powiedziałam. Ayato przyjrzał mi się uważnie.
-Co ci się stało?-zapytał. Na moim ciele było kilka zadrapań. Futro też miałam posklejane.
-Ach, tylko trochę się poprzewracałam, kiedy biegłam.-mruknęłam. Ayato doskoczył do Kairy.
-Wiesz, gdzie jest tu woda?-zapytał. Kaira wyglądała na lekko zszokowaną.
-Tak... Miałam was właśnie zabrać nad Wodne Serce.-powiedziała. Ayato poprosił ją, aby natychmiast nas tam zaprowadziła.
Doszliśmy na miejsce. Wodne Serce... Słowem piękne i romantyczne miejsce. Otoczone przez góry, a z jednej strony przez las, z którego dochodziło: stukanie dzięciołów, szum liści kołysanych na wietrze.
Ayato wskoczył do wody. Po chwili wyszedł z niej. Na łapach miał wodę, która błyszczała. Przyłożył swoje łapy pojedynczo do każdej z ran. Woda po kontakcie z raną, rozbłyskiwała białym światłem. Po ranie nie pozostawał, ani jeden ślad. Uśmiechnęłam się.
-Dzięki.
-Panujesz na Wodą?-zapytała Kaira. -... I umiesz leczyć?
-Tak, panuje, a leczę tylko drobne rany.-powiedział mój partner. Kaira uśmiechnęła się.
-Ja też panuje nad Wodą.
< Kaira? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!