czwartek, 1 maja 2014

Od Rusty'ego - Dryfujące Kamienie

   Wstałem dziś dość późno. Słońce było już prawie na środku nieba. 
 - Zaspałem! - Zawołałem, zrywając się na równe łapy. Miałem mały, chłodny magazyn pod ziemią, gdzie moje jedzenie się nie psuło. Podgryzłem trochę królika i pobiegłem do Jez. Siedziała przed jaskinią i wyczekiwała mnie. Wyhamowałem tuż przed jej pyszczkiem.
 - Dzień dobry. - Powiedziała.
 - Witaj. - Odparłem i lekko pocałowałem ją w policzek. - Spóźniłem się...
 - Wybaczę ci... - Rzekła. - Tym razem.
 - To się więcej nie powtórzy. - Uśmiechnąłem się.
Już po chwili byliśmy poza granicami watahy, gdzie postanowiliśmy poszukać czegoś nowego. Rozdzieliliśmy się i już po sześciu metrach wędrówki na zachód, zawołałem:
 - Jez! Chodź! 
Po chwili zjawiła się wadera. Jej oczom ukazał się piękny widok.
 - Nazwiemy to miejsce... Dryfującymi Kamieniami. - Rzekła.
 - Zgadzam się. Chodźmy sprawdzić, co jest tam dalej, za krzewami.

< Jez? Jakieś pomysły? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!