- Wiesz, chyba czas na... - Rzekłem, ale celowo nie dokończyłem.
- Na co? - Spytała wbiłem wzrok w drzewo po drugiej stronie jej głowy. Wadera spojrzała na nie uważnie. - Co jest?
W chwili, gdy się odwróciła, została automatycznie oblana wodą z wiaderka, które miałem ukryte.
- Ha, ha, ha! - Zaśmiałem się.
- Oj, Peter! Nie daruję ci tego! - Krzyknęła ze śmiechem. Zaczęliśmy się gonić. Byliśmy bardzo blisko Rzeki Condos. Zachwiałem się, a moja partnerka wykorzystała chwilę i wepchnęła mnie do wody. Stanęła nad brzegiem i śmiała się. Wynurzyłem łapę i wciągnąłem ją do wody. Potem wynurzyliśmy się oboje.
- To było dobre! - Zawołałem.
- Tak. - Przytaknęła ze śmiechem.
- Wracajmy na kocyk.
- Racja, musimy się wysuszyć.
Pobiegliśmy więc truchtem na naszą małą polankę. Wydobyłem ze swojej skrzynki, którą przyniosłem tam w razie takich sytuacji, dwa ręczniki. Jednym nakryłem Glimmer, drugim natomiast opatuliłem siebie.
- Widzę, że pomyślałeś o wszystkim. - Uśmiechnęła się.
- A jak! - Odparłem. - Co teraz, a raczej po wysuszeniu, będziemy robić?
< Glimmer? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!